Tak. Śmiało mogę powiedzieć, że niskie temperatury i obcowanie z zimnem dało mi niesamowitą moc. Narodziłem się ponownie. Pod względem zdrowia wcześniej byłem cholernie nadwątlonym zdechlakiem. Morda spuchnięta jak po wizycie w ulu, tłusta dupa i baniak zawadzający o kierownicę w trakcie jazdy samochodem, a w środku ruina. Non stop chory. Przewlekle kuźwa chory.
Jak nie angina to oskrzela. Jak nie migdały to płuca. Jak nie zatoki to zapalenie uszu. Regularnie, co miesiąc. Raz to mnie tak sponiewierało, że na miesiąc wylądowałem w szpitalu, a potem wielomiesięczna rehabilitacja. Od zapalenia uszu poraziło mi nerw twarzowy i powykręcało gębę. Do tego syndrom Bella, który powoduje wytrzeszcz oczu i dziwnie pomarszczone czoło. Śmiało mogliby mnie wtedy zaangażować do Rodziny Adamsów.
Tymczasem, od kiedy zacząłem świadomie wystawiać się na niskie temperatury – jak ręką odjął. Nic. Od czterech lat nie miałem nawet kataru. Born Again. Do tego ta super moc. Wstaję o piątej rano pełen energii i wigoru. Wciąż gotowy do działania. I wiecie co? Tak już chcę mieć do końca. Amen.
Nie mam zielonego pojęcia jak to działa. Czy faktycznie minusowe temperatury naprawiają i wzmacniają organizm lub wszystko dzieje się tylko w naszych głowach? Nie wiem. Nie jestem lekarzem. Prawdopodobnie jedno i drugie. Jedno wiem bankowo. W moim przypadku takie życie okazało się zbawienne, dlatego nie wnikam w szczegóły techniczne. Idę prosto przed siebie, a jeńców nie biorę. Ale być może Was zainteresuje do tego tematu podejście bardziej naukowe…
Otóż dostałem niedawno bardzo fajny materiał autorstwa Katarzyny Czechowicz, zatytułowany „Spacery w śnieżnym krajobrazie zwiększają zadowolenie z własnego ciała”. Skorzystam zatem niechybnie z okazji i opublikuję go gościnnie na moim blogu. Niech Wam służy. Powodzenia! Oto materiał:
„Spędzanie czasu w zaśnieżonym otoczeniu poprawia samopoczucie, a chodzenie po zasypanym śniegiem lesie przekłada się na większe zadowolenie z własnego ciała – wykazali naukowcy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Już wcześniejsze badania pokazywały, że tereny zielone, takie jak parki i lasy, a także tzw. niebieskie otoczenie, czyli wybrzeże lub bliskość rzeki, mogą poprawić obraz własnego ciała. Najnowsze badanie zespołu dr Kamili Czepczor-Bernat, opublikowane na łamach „International Journal of Environmental Research and Public Health” dodało do tego zestawu przestrzenie białe, a więc m.in. pokryty śniegiem las.
Eksperyment przeprowadzono zeszłej zimy. 87 kobiet w średnim wieku 24 lat spacerowało po zaśnieżonym Cygańskim Lesie znajdującym się w południowej części Bielska-Białej. Przed spacerem, a także po nim, naukowcy pytali uczestniczki o to, jak oceniają one swoje ciało. Dodatkowo przed wycieczką wykonali również pomiary ich więzi z przyrodą i poziomu samowspółczucia.
Okazało się, że spędzanie nawet niewielkiej ilości czasu na łonie natury – ok. 40 minut – skutkowało zauważalną poprawą, jeśli chodzi o docenianie własnego ciała i zadowolenie z niego. Ponadto badacze odkryli, że samowspółczucie, ale już nie więź z naturą, było istotnie związane z większą poprawą oceny stanu swego ciała.
„Chcieliśmy ocenić, w jakim stopniu dwie cechy dyspozycyjne – więź z naturą i współczucie dla siebie – wpływają na badane zagadnienie. Na podstawie wcześniejszych publikacji postawiliśmy hipotezę, że zarówno silniejsza więź z naturą, jak i wyższy poziom samowspółczucia powinny mieć duże znaczenie” – opowiada dr Czepczor-Bernat.
Okazało się jednak, że istotny jest tylko ten drugi czynnik. Jak wyjaśnia badaczka, jest to zgodne z innymi pracami przekrojowymi pokazującymi, że współczucie wobec samego siebie istotnie pośredniczy w związku między ekspozycją na naturę, a docenianiem ciała. „Jest prawdopodobne, że osoby, które mają wysoki stopień samowspółczucia, posiadają także cechy dyspozycyjne pozwalające im maksymalnie skorzystać z kontaktu z przyrodą” – tłumaczy. Ludzie tacy łatwiej się uspokajają i szybciej osiągają stan relaksu, co z kolei prowadzi do łagodniejszego postrzegania siebie.
W przeciwieństwie do tego poziom odczuwanej więzi z naturą nie okazał się istotnym predyktorem zmiany oceny ciała. „Jest to jednak nie tylko pierwsze badanie poświęcone korzyściom płynącym ze spędzania czasu w zaśnieżonym krajobrazie, ale także pierwsze, które pokazuje, że korzyści te można osiągnąć przebywając na łonie natury nie tylko indywidualnie, ale również w małych grupach” – podkreśla dr Kamila Czepczor-Bernat.
„Obecnie istnieje wiele dowodów wskazujących na to, że ekspozycja na przyrodę, a więc mieszkanie w jej pobliżu, przebywanie na jej łonie, częste obcowanie z takimi środowiskami, jak lasy i parki, wiąże się z szeregiem korzyści związanych z dobrostanem fizycznym i psychicznym” – mówi badaczka. – Jednak w przeciwieństwie do poprzednich badań, które koncentrowały się na wpływie niebieskiego i zielonego środowiska naturalnego na obraz ciała, my jako pierwsi pokazaliśmy pozytywny wpływ spędzania czasu w pokrytym śniegiem otoczeniu. Okazało się, że jest ono tak samo skuteczne w poprawianiu postrzegania swojego ciała”.
„Naturalne środowisko pomaga ograniczyć negatywne myśli związane z wyglądem i przekierować uwagę z ciała postrzeganego wyłącznie poprzez względy estetyczne na większe docenianie jego funkcjonalności” – dodaje prof. Viren Swami, psycholog z Anglia Ruskin University, będący współautorem omawianej publikacji. „Pozytywny obraz ciała jest natomiast ważny, ponieważ ma bardzo istotne implikacje dla całego funkcjonowania psychicznego”.
Zdaniem autorów, poprzez zaangażowanie w formę aktywności fizycznej, jaką było spacerowanie po regenerującym środowisku naturalnym, uczestnicy mogli mocniej skupić się na poczuciu wdzięczności za to, co pozwala im osiągnąć ich ciało oraz przyjąć postawę dbania o siebie.
„Nasze odkrycia pokazują, jak ważne jest zapewnienie każdemu człowiekowi dostępu do regenerującego środowiska naturalnego” – podsumowują badacze. „Może być to opłacalny i skuteczny sposób promowania zdrowszego wizerunku ciała. Przebywajmy więc na świeżym powietrzu niezależnie od pogody”.
W badaniu poza naukowcami z ŚUM i Anglia Ruskin University (Wlk. Brytania) uczestniczyli także specjaliści z Instytutu Pedagogiki Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej.