My idziemy po całości. Od 1 stycznia. A jeńców nie bierzemy. Nowy rok to nowe cele i nowe wyzwania. Nie ma leżenia. Samo się nie zrobi. Wyznaczone zadania trzeba realizować. Bo bez względu na okoliczności wojna cały czas trwa. A co w takiej sytuacji jest najważniejsze? Nigdy się nie poddawaj. Nigdy!
Doszły mnie słuchy, że chciałbyś bardzo. Tak jak w zeszłym roku. Tak samo jak dwa, trzy i cztery lata temu. Co roku w grudniu zobowiązujesz się przed samym sobą, że w końcu zaczniesz to robić. I co? Na tym się kończy Twoja prywatna akcja? Oczywiście! Zaczął się styczeń i znów praca, praca, praca. Przecież masz tyle obowiązków na głowie. Nie ma czasu zająć się samym sobą. Tak, oczywiście. O samochód trzeba zadbać, odświeżyć, ubezpieczyć. Wlać paliwo. Inaczej nie pojedziesz. A co ze mną? Pieprzyć. Jakoś to będzie. Stara śpiewka jak co roku. Byle dokulać się do grudnia. Dobrze. Kulaj się dalej. Ale wiedz, że w końcu przyjdzie taki dzień, w którym Twój organizm powie STOP. I z kulania będzie już kiszka. Musisz zatem znaleźć motywację teraz. Tutaj. W tym momencie. Nie ma czasu na pieprzenie bzdur.
„Motywacja pochodzi od łacińskiego movere co oznacza ruszać się, przemieszczać, przygotowywać do walki. Słowo motivum znaczy zarówno powód rozstrzygający, jak i przyczynę. A więc jeżeli masz motyw, czyli powód, podejmujesz określone aktywności, które pozwalają Ci osiągnąć cel. Niekiedy nasze działanie jest instynktowne: oddychanie, jedzenie, ochrona przed zimnem etc. Do tego nie musisz się motywować. Twoje ciało automatycznie reaguje na bodźce, których dostarcza mu środowisko. Motywacja do podejmowania innych zachowań, np. zrobienia czegoś od czego nie zależy bezpośrednio Twoje zdrowie lub życie, wymaga świadomego wysiłku, podjęcia określonych decyzji i wyborów. Zatem motywacja to świadoma energia, której potrzebujesz, żeby rozpocząć i wytrwać w działaniu.” (Mateusz Grzesiak)
Zatem nie ma czasu na pieprzenie bzdur. Chcesz motywacji? Mówisz i masz! Stań nago przed lustrem i popatrz na siebie. Tylko tak uczciwie. Trzeźwo. Bez ściemniania. Nie oszukuj samego siebie. I już będziesz mieć motywację. Zrób badania. Sprawdź poziom cukru, cholesterolu, trójglicerydów, kwasu moczanowego. Idź z tym do dobrego lekarza, pokaż mu i zapytaj na czym stoisz. Na 90% już będziesz mieć motywację. Otwórz lodówkę i popatrz. Spójrz na stan konta bankowego. Mało? Tak, wiem. Na samej wodzie też można przeżyć. Tylko jest mały problem. Jeśli padnie Ci hydraulika to nawet woda nie przejdzie. Mało? No to kuźwa wstań jutro wcześniej. Tak o 4:00 rano. Przyjrzyj się jak słodko śpi Twoja miłość. Przyjrzyj się dokładnie. A potem idź do pokoju, gdzie śpią dzieci. Popatrz sobie na nie przez kilka minut i przypomnij sobie, jak są dla Ciebie ważne. Jak je mocno kochasz. Bardziej od samochodu? Tak? No to kuźwa zainteresuj się nimi tak samo jak to robisz ze swoim kaszlakiem. Zainteresuj się nimi poprzez zrobienie czegoś dobrego ze samym sobą. Zrób porządek. Bo jak nie daj Boże przyjdzie ten dzień, w którym Ty nie będziesz miał sił się nimi zająć, to będzie koniec wojny. Koniec. Przynajmniej dla Ciebie. A przecież bez względu na okoliczności wojna cały czas trwa!
PS. 1. My z moją kochaną trenerką Żanetą Ściwiarską wyznaczyliśmy sobie wczoraj konkretne cele na rok 2020. Ona powiedziała: „Czy w swoim planie na ten rok uwzględniłeś trening nad ciałem? My oczywiście tak. Ja w tym roku już mocno pracuję nad sprawnością i gibkością. A że kocham modelować sylwetkę to w planie mam również brzuch i pośladki.” A Maciek syn Leszka natomiast w 2020 roku skupi się mocno i ciężko będzie pracował nad zlikwidowaniem tkanki tłuszczowej na poczet mięśni. Muszę pozbyć się tego co najgorsze w ciele czyli tłuszczu wisceralnego. Muszę poprawić swoją kondycję i sprawność, gdyż zaplanowałem rok na ostro. Szykują się niemałe wyprawy. Wyższe szczyty górskie, dłuższe trasy rowerowe… I co najważniejsze, my nie tylko o planach gadamy. My już to robimy. Ja w nowy rok wkraczam z cudowną, pozytywną, zajebiście ekscytującą energią oraz z magiczną i zdrową mocą, jakiej nie miałem od marca 1974. Oj nie miałem. I wszystkim życzę tego samego, a nawet ciut lepszego. Oj będzie się działo!!! A Wy? Jakie macie plany związane ze swoim ciałem? Pamiętajcie, że sposób i forma jaką wybierzecie nie ma znaczenia. Ważne jest, abyście czerpali z tego radość. Amen.
PS. 2. Jeszcze na koniec krótko podsumuję moje działania w minionym roku, bo cały czas jestem mocno podekscytowany. „Rok 2019 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Współcześni kronikarze wspominają, iż z wiosny szarańcza w niesłychanej ilości wyroiła się z Wiejskiej i zniszczyła zasiewy i trawy…”
Prywatnie rok 2019 był dla mnie magiczny. Pod kątem rekreacyjno-zdrowotnym zrobiłem w nim więcej ciekawych rzeczy, niż przez pozostałe 44 lata mojego życia. W styczniu zacząłem uprawiać kąpiele przy temperaturze minus 6 stopni Celsjusza. Ja. Taki zmarzluch. Potem wszedłem na górę Lubomir (904 m.) oraz na Babią Górę (1725 m.) Ja. Taki nieruchawy śpioch i zawodowy opój. W czerwcu zacząłem regularne treningi na siłowni. Ja. Super magnes na depresję i zawodowy pacjent specjalistów od agorafobii. Następnie wsiadłem na rower w Sosnowcu i w pięć dni dojechałem na Hel (810 km). A po kilku dniach w 17 godzin z Sosnowca do Warszawy (314 km). Ja. Facet, który w 2017 roku ważył 120 kg i na rowerze mógł przejechać tylko 200 metrów. No i końcówka lata. Pierwszy raz w życiu poszedłem w Tatry Wysokie i wlazłem na Krywań. Sam. (2495 m.) „Rok 2019 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.” Ale tylko u Sienkiewicza. U Maciejewskiego był to rok cudowny. Przepiękny. Magiczny. Strach pomyśleć, co się będzie u mnie działo w 2020.
I powiem Wam tak… Jeżeli ja, Maciej syn Leszka, tak wielki (kiedyś) zwolennik bezruchu i zawzięty przeciwnik jakiejkolwiek aktywności fizycznej, wziął się za siebie i teraz robi takie rzeczy, a lekarz powiedział w 2017, że w 2018 roku będę miał pierwszy wylew, bo nie mogłem nawet spacerować, to uwierzcie mi… Każdy jest w stanie to zrobić. Każdy. Bez wyjątku.
„A latem zdarzyło się wielkie zaćmienie księżyca, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie. Zima. Nareszcie zima nastała tak lekka, że najstarsi ludzie nie pamiętali podobnej.” Z morsowania więc nici. Idę zatem na lodowisko. Sztuczne…